Cześć,
Ostatnio otrzymałam całkiem spory spadek. Napiszę, co zrobiłam i chętnie poznam Waszą opinię.
Nie chciałam wszystkiego przejeść i chciałam coś z tego mieć. Zrobiłam tak:
- Spłaciłam całość swoich długów. Kredyt hipoteczny i jakieś drobnostki, które miałam. Już czuję, że zyskałam, a poprawa samopoczucia niesamowita. Mieszkam we własnym domu (nie banku) i wszystko, co oszczędzam idzie na mój rachunek, a nie na odsetki.
- Porozglądałam się po rynku i zauważyłam, że ostatnio modne są etfy. Zrobiłam więc swój, ale trochę zmodyfikowałam. Leciałam po spółkach od najmniejszych (najmniejsze wg mnie rosną lepiej niż duże) i kupowałam tak dużo, na ile pozwala mi płynność. Na New Connect kupiłam za małe kilka tysięcy.
Mój portfel to obecnie prawie 150 spółek:
- większość małych spółek, paręnaście z New Connect, reszta z Wigu, z Wigu20 nie mam żadnej
- wzięłam tylko te spółki, które albo wg mnie mają szansę na wysoki wzrost
- ominęłam branże, których nie lubię lub w które nie wierzę (banki, deweloperzy, fotowoltaika, biotechnologia, surowce...)
- stworzyłam wg mnie coś w stylu etf tylko nie płacę prowizji za utrzymanie tego. Wiem, że etfy są tanie, ale przy moim horyzoncie inwestycyjnym (nieskończoność) to zrobi różnicę.
Dalsza strategia to zajęcie się życiem i nie czytanie żadnych newsów giełdowych.
Dywidendy będę reinwestować w kolejne spółki, które wybiorę na podstawie wyników. Kupię tylko te, które rosną.
Nie zamierzam sprzedawać żadnych akcji. No chyba że coś będzie blisko bankructwa. Może spadek kursu o 90% mi o tym powie?
Odseparowałam swoje prywatne finanse od rachunku maklerskiego. Nie zamierzam niczego wydawać, a spadek chętnie pomnożę wielokrotnie.
Czuję się dobrze ze swoją strategią, nie żyję inwestowaniem, a z koleżankami mam o czym pogadać i udowodnić im, że potrafię i nie przetraciłem spadku.
Chętnie pogadam z bardziej doświadczonymi kolegami tylko proszę mi nie wciskać konkretnej spółki, bo mnie to w ogóle nie interesuje.